Ks. Karl Lange urodził się 21 II 1870 r. w Wolanach, niedaleko Polanicy Zdroju. Oboje rodzice - Otto i Anna byli bardzo pobożni (mimo że wyznawali różne religie - ojciec był ewangelikiem) i w takim też duchu wychowywali dzieci. Z całej dziesiątki aż dwóch synów - Karl i Ernst – zostało kapłanami. Proboszczem parafii św. Wawrzyńca w Strzelcach Op. Karl Lange został 22 III 1926 r. Przybył tu z parafii w Gogolinie, gdzie zapisał się złotymi zgłoskami w pamięci wdzięcznych parafian. Podobnie stało się w Strzelcach Opolskich. Dziś bardzo trudno opisać szczegółowo całą działalność duszpasterską i spoeczną. Ks. Lange był również radnym Rady Powiatu Strzeleckiego i pełniąc tę funkcję inicjował wiele przedsięwzięć o szczególnej wadze lokalnej. Nie sposób przedstawić całej i szczegółowej ich listy, ale najważniejsze dokonania trzeba wymienić. Wśród nich:
- budowę nowych ołtarzy w prawej nawie bocznej; ołtarz Serca Jezusowego (z obrazem św. Karola Boromeusza u góry) i ołtarz Różańcowy (z obrazem św. Józefa u góry)
- budowę baraków do katechizacji dzieci i młodzieży (niedawno rozebrane)
- otwarcie świetlicy i czytelni
- zorganizowanie pracy „Caritasu” w parafii i dekanacie
- odprawianie regularnych Mszy św. w kościele św. Barbary dla przebywających na robotach przymusowych
- w 1927 roku stworzył podstawy do założenia katolickiego biura ludowego, służącego radą i pomocą w trudnych sytuacjach mieszkańcom całego powiatu, dla których w większych miejscowościach wyznaczane były regularne godziny przyjęć
- dzięki jego czynnemu wsparciu zbudowano osiedla domków dla robotników w Strzelcach i w Zawadzkiem
- założył Katolicki Związek Robotników.
Chciał pozostać biednym wśród biednych, bo wierzył, że tylko w ten sposób potrafi zachować i udowadniać wiarygodność katolickiego kapłana. Swoje osobiste potrzeby ograniczał do minimum. Nadszedł rok 1945. Gdy 20 I 1945 roku pociąg na dworcu w Strzelcach Opolskich został z samolotów ostrzelany ogniem karabinów maszynowych raniąc i zabijając sporo ludzi, to pierwszy z pomocą pospieszył ks. Lange. Ciężkie dni i noce od 21 I, dnia zajęcia miasta przez Rosjan, aż do 24 I spędził z ludźmi, którzy szukali schronienia w krypcie pod głównym ołtarzem. Podtrzymywał ich na duchu i krzepił wspólną modlitwą, a przede wszystkim bronił kobiet i dziewcząt. Według relacji brata ks. Lange, zamieszczonej w książce o umieraniu śląskich kapłanów, okoliczności zamordowania ks. Karla Lange były następujące: „Jednej z następnych nocy przyszli Rosjanie - ilu ich było nie jest mi znane – na plebanię i spędzili razem wszystkich mieszkańców domu do jednego pokoju. Zażądali oddania zegarków, które im też przekazano. Ponieważ niektórzy z domowników byli bardzo wystraszeni, mój brat uspokajał ich słowami: „Nie bójcie się.”
Kiedy kolejnych żądań oddania zegarków nie można było już spełnić, powiedziano mojemu bratu i wikaremu: „Idziesz z nami”. Obaj poszli z Rosjanami na zewnątrz. Wtem przypomniało się wikaremu, że ma jeszcze budzik. Pozwolono mu pójść. Mój brat zawołał jeszcze za nim, żeby mu jeszcze - był przecież styczeń - przyniósł kożuch. W międzyczasie jednak Rosjanie oddalili się z moim bratem.
Niektórym wydawało się, że słyszeli wystrzał. Przypuszczano, że mój brat znowu udał się do krypty, co jednak nie miało miejsca. Następnego dnia - jako datę śmierci podano noc z 24 na 25 I 1945 roku - z rana odnaleziono mojego brata nieżywego z boleśnie skurczonym obliczem w kościele. Zdaniem wikarego został zakłuty. Parafianie byli przepełnieni wielkim bólem po okrutnym losie swego duszpasterza. Ułożono go w czerwonych szatach liturgicznych w kościele, gdzie pozostał przez 8 dni. W ten sposób zmarły jeszcze przez 8 dni stał się ochroną dla przebywających w krypcie dziewcząt. Dzień przed nadejściem Rosjan upominał wiernych, żeby nie wszyscy uciekali, że Rosjanie też przecież są ludźmi...
A co między innymi w swojej książce pisze Werner Otzko?
„Jako jeszcze jedyny pozostały ministrant naszego kościoła parafialnego poszedłem rano przez duży ogród klasztorny do kościoła. O godzinie siódmej odprawiał tam codziennie proboszcz Lange Mszę św. W dniu 25 I 1945 roku zobaczyłem na prawo od zakrystii ciemną plamę na śniegu. Kiedy podszedłem bliżej, znalazłem na śniegu zamordowanego proboszcza Lange. W jego sercu tkwił bagnet (Dolch). Po dwu dniach Rosjanom było widome, że proboszcz ukrywa w krypcie kościoła kobiety i dziewczyny. Przyjmuje się, że proboszcz dlatego musiał umrzeć. Jego grób znajduje się na podanym przeze mnie miejscu. Księdza proboszcza bardzo wszyscy żałowali. Ja również! Pamiętam go. Bo przecież on prowadził mnie wraz z całym rocznikiem 1935 w dniu 14 V 1944 roku do I-szej Komunii św. Była to ostatnia uroczystość pierwszokomunijna w języku niemieckim w Strzelcach Opolskich. A czerwonoarmiści swoje cele osiągnęli, bo przez rozstrzeliwanie na miejscu poddających się żołnierzy, mordowanie bezbronnej ludności, gwałty, rabunki i wypalenie miasta, zastraszyli, przerazili i sparaliżowali strachem miejscową ludność. Szczytem wyrachowania było zadanie śmierci szanowanej i niewinnej osoby duchownej. Wiele z tego co zdziałał proboszcz dziekan Karl Lange podczas swojej działalności w Strzelcach, uległo zniszczeniu albo ograniczeniom, to jednak pozostały trwałe wartości pogłębionego życia religijnego, na co wpływ miały kazania, nauczania i ascetyczne przykłady duszpasterza, który ofiarował się za przykładem św. Piotra do końca wszystkim. Korzystałem, tłumacząc też fragmenty, z następujących źródeł:
- Johannes Kaps, „Vom sterben schlesischer Priester 1945-1946” (O umieraniu śląkich kapłanów)
- Werner Otzko, „Gross Strehlitz/Oberschlesien”
- Ks. Stanisław Schulz: „Ksiądz Karol Lange 1870 - 1945“
- Zapiski i uzupełnienia do biografii autorstwa: Jacob Engelen, Paul Mikolaschek, Theodor Fabian.
[https://powiatstrzelecki.pl/download/attachment/2803/powiat-strzelecki-wydanie-27-strona-5.pdf, 18 I 2020].
Parafia św. Wawrzyńca w Strzelcach Opolskich © 2021